Przyjechał gościu z Japonii do polski. Wsiada do taksówki i prosi, by go podwieziono pod Pałac Kultury i Nauki, bo chce go zwiedzić. Mija ich S2000.
- Honda. Bajdzio sibka. Źjobiona w Japonii.
Kierowca wytrzymał jakoś, ale nadjechała i wyprzedziła taksówkę Celica.
- Toyota. Bajdzio sibka. Źjobiona w Japonii.
Taksówkarz wytrzymał, choć lekko sie poddenerwował. Po chwili został minięty przez 350Z. Japończyk:
- Nissan. Bajdzio sibka. Źjobiona w Japonii.
Gościu za kółkiem już się wkurzył, lecz na szczęście byli już pod pałacem. Kierowca:
- Pięćdziesiąt złotych.
- Cio?
A on go przedrzeźnia:
- Taksiomat. Bajdzio sibki. Źjobiony w Japonii.
Jedzie facet BMW i złapał gumę. Zatrzymał się na poboczu i zmienia koło. Podjeżdża mercedes wysiada gościu i się pyta:
- Co pan robi?
- Odkręcam koło - odpowiada facet.
Ten z mercedesa bierze kamień wali w szybę i mówi:
-To ja wezmę radio

Studencka Marka

odpowiedz na wszystkie pytania



W ciągu ostatnich 30 dni zagłosowano (przeliczam) razy w naszych ankietach
Artykuł sponsorowany

Masz swój transport? Naucz się liczyć... masę, nie tylko kilometry

Masz swój transport? Naucz się liczyć... masę, nie tylko kilometry
Masz swój transport? Naucz się liczyć... masę, nie tylko kilometry

Zacznijmy od prostego pytania: czy wiesz, ile naprawdę waży Twój załadunek? Jeśli Twoja odpowiedź brzmi „tak mniej więcej” albo „na oko się zmieści”, to masz problem. I to nie taki, który "wybuchnie" jutro — on już Cię kosztuje każdego dnia.

  1. Przeciążony zestaw? Mandat i kontrola ITD.
  2. Zaniżona waga w dokumentach? Problemy z ubezpieczycielem.
  3. Zawyżona waga? Przepłacasz za fracht

A to tylko wierzchołek tej logistycznej góry lodowej.

Przeciążenie? To nie "trochę za dużo". To bardzo poważny problem.

Każdy transport ma określoną dopisaną wagę. Co to oznacza w praktyce? Wiesz, ile waży Twój zestaw? Często można się spotkać z tym, że waga jest obliczana na podstawie faktury lub „na oko”, ale… to nigdy nie daje pewności. A przez to może pojawić się problem z wagą całkowitą.

Zgodnie z polskimi przepisami dopuszczalne masy całkowite pojazdów są następujące:

  • 10 t dla przyczepy jednoosiowej;
  • 11 t dla przyczepy z jedną osią centralną;
  • 18 t dla dwuosiowego pojazdu samochodowego lub dwuosiowej przyczepy;
  • 19 t dla dwuosiowego pojazdu samochodowego zasilanego paliwem alternatywnym (np. wodór, CNG, LNG, prąd elektryczny);
  • 19,5 t dla dwuosiowego autobusu;
  • 24 t dla przyczepy z liczbą kół większą niż dwa;
  • 25 t dla trzyosiowego pojazdu samochodowego;
  • 26 t dla trzyosiowego pojazdu samochodowego z bliźniaczymi kołami osi napędzanych. Limit nacisku każdej z osi to 9,5 t;
  • 28 t dla trzyosiowego autobusu przegubowego lub 29 t w przypadku zasilania paliwem alternatywnym;
  • 28 t dla zestawu pojazdów mających łącznie trzy osie;
  • 32 t dla pojazdu samochodowego o liczbie osi większej niż trzy;
  • 34 t dla pojazdu samochodowego czteroosiowego typu wywrotka lub betoniarka;
  • 35 t dla zestawu złożonego z pojazdu samochodowego/ciągnika siodłowego o trzech osiach i jednoosiowej przyczepy/naczepy;
  • 36 t dla zestawu złożonego z trzyosiowego ciągnika siodłowego z osią napędową z kołami bliźniaczymi i zawieszeniem pneumatycznym oraz naczepy jednoosiowej;
  • 36 t dla zestawu złożonego z dwuosiowego pojazdu samochodowego z kołami bliźniaczymi i zawieszeniem pneumatycznym tylnej osi oraz przyczepy jednoosiowej. Limit nacisku każdej z osi to 9,5 t;
  • 36 t dla zestawu złożonego z dwuosiowego pojazdu samochodowego i dwuosiowej przyczepy;
  • 36 t dla zestawu złożonego z dwuosiowego ciągnika i dwuosiowej naczepy z rozstawem nie większym niż 1,8 m;
  • 38 t dla zestawu złożonego z dwuosiowego ciągnika z kołami bliźniaczymi i zawieszeniem pneumatycznym tylnej osi oraz dwuosiowej naczepy z rozstawem osi pow. 1,8 m;
  • 40 t dla zestawu złożonego z ciągnika (2 lub 3 osie) oraz trzyosiowej naczepy;
  • 44 t dla zestawu złożonego z trzyosiowego ciągnika i trzyosiowej naczepy, przewożącego 40-stopowy kontener ISO w transporcie kombinowanym

Więcej informacji: https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/warunki-techniczne-pojazdow-oraz-zakres-ich-niezbednego-17009712/par-3

Z czym to się wiąże?
Każde przekroczenie normy wiąże się z poważnymi konsekwencjami. ITD (Inspekcja Transportu Drogowego) nie „przymruży oka” na małe przekroczenie wagi — kara jest nakładana za każde naruszenie, a może to nawet zakończyć się zatrzymaniem transportu.

Oczywiście w takich przypadkach pojazd zostaje zatrzymany do czasu rozładowania nadmiarowego towaru lub dopóki nie zostanie spełniona wymagania wagowe, a wszystko to — na koszt przewoźnika. Takie mandaty mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych.

Dlaczego wielu nadal nie waży ładunków? I czemu to zły pomysł

W teorii każdy wie, że ważenie ładunku to podstawa. W praktyce — mnóstwo firm wciąż robi to „na oko”, „na podstawie faktury” albo w ogóle nie sprawdza, co ląduje na aucie. Czemu? Bo:

  • Nie ma czasu — załadunek, presja, kierowca trąbi, trzeba jechać.
  • Brakuje sprzętu — magazyn bez wagi paletowej, baza bez wagi samochodowej.
  • Brak procedur — „u nas zawsze tak było, jakoś to działa”.
  • Brak świadomości skutków — a te bywają kosztowne.

I tu wchodzi temat, który wiele firm bagatelizuje:
własna waga samochodowa.

Jeśli masz własny transport albo regularnie załadujesz ciężkie zestawy — własna waga na bazie to minimum przyzwoitości. Bez niej działasz trochę jak w ciemno — liczysz, że wszystko jest OK, dopóki ktoś nie zatrzyma Twojej ciężarówki.

Z wagi korzystasz, żeby:

  • upewnić się, że zestaw nie przekracza DMC,
  • mieć dowód masy przy załadunku (np. dla spedytora lub ubezpieczyciela),
  • weryfikować dostawców (czy naprawdę przywieźli 22 tony, jak na fakturze?),
  • rozliczać transport i planować koszty z dokładnością co do kilograma.

To oszczędność, bezpieczeństwo i święty spokój — szczególnie gdy masz kilku kierowców i kilka kursów dziennie.

Jeśli myślisz o własnym ważeniu na poważnie, warto zajrzeć na mobilwag.pl — to producent wag samochodowych, paletowych i magazynowych, który dodatkowo ogarnia też legalizację wag oraz serwis. Czyli wszystko w jednym miejscu, bez kombinowania z trzema podwykonawcami i czekaniem, aż ktoś w ogóle odbierze telefon.

Dobra, to teraz pokażmy konkretnie: jakie wagi warto mieć i gdzie się przydają. Bo nie każdy potrzebuje od razu wagi samochodowej na 60 ton, ale jakaś forma kontroli masy musi być.

Jakie wagi warto mieć i gdzie się sprawdzą?

Nie ma jednego słusznego rozwiązania. To zależy, co robisz, jaką masz skalę i jak wygląda Twój proces logistyczny. Ale żeby było konkretnie, wrzucam mini-przewodnik:

1. Wagi paletowe – codzienny klasyk

Do czego?
– Sprawdzenie masy jednej palety przed wysyłką lub przyjęciem.
– Kontrola, czy kompletacja się zgadza.
– Weryfikacja towaru od dostawcy.

Dla kogo?
Firmy z magazynem, które pakują, kompletują, odbierają dostawy. Nawet jeśli nie masz transportu — to warto wiedzieć, co przyjmujesz i co wysyłasz.

Zaleta:
Małe, proste, szybkie. Można wrzucić w kąt, a i tak robi robotę. No i nie kosztują fortuny.

2. Wagi magazynowe – do kontroli procesu

Do czego?
– Codzienna praca magazynu: liczenie, ważenie, ewidencja.
– Czasem zintegrowane z systemem WMS lub ERP.
– Pomoc przy inwentaryzacji, przyjęciu/zwrocie towaru.

Dla kogo?
Każda firma z obrotem towarem – hurtownia, produkcja, e-commerce, dystrybucja.

Zaleta:
Szybka kontrola i przejrzystość, mniejsze ryzyko pomyłek. I zero tłumaczeń typu „na pewno tyle przyszło”.

3. Wagi samochodowe – kiedy wchodzisz w cięższy kaliber

Do czego?
– Kontrola zestawów przed wyjazdem.
– Weryfikacja rzeczywistej masy ładunku.
– Porównanie z fakturą i dokumentami przewozowymi.
– Bezpieczne ładowanie zestawów, bez ryzyka przeciążenia.

Dla kogo?
Firmy z własnym transportem, większe magazyny, centra logistyczne, produkcja z załadunkiem na TIR-y.

Zaleta:
To Twoje zabezpieczenie przed ITD, ubezpieczycielem i nieuczciwym dostawcą. Masz czarno na białym: co wyjechało, ile waży, kto to załadował.

Chcesz działać pewnie? Mierz.

Chcesz oszczędzać na frachcie, nie płacić mandatów i lepiej planować? Waż.

Masz dane z wagi. I co teraz?

No właśnie. Bo samo ważenie to połowa sukcesu. Druga połowa to umieć te dane wykorzystać.

Zbyt często spotykam firmy, które niby ważą, niby zapisują, ale potem... nic z tego nie wynika. Ktoś coś wrzuca do Excela, ktoś coś notuje na kartce, a potem — wiadomo — „gdzieś zginęło” albo „zapomniałem, bo było dużo roboty”.

A przecież na podstawie tych danych można:

  • planować ładunki dokładniej – jeden kurs zamiast dwóch? Sprawdź, czy się da.
  • weryfikować przewoźników – jeżdżą zgodnie z deklaracją? Nie robią wałków?
  • kontrolować koszty – ile waży typowy transport do danego klienta? Jak to się ma do faktury?
  • optymalizować trasę – różnica 2 tony to często inna kategoria opłat drogowych lub spalania.
  • unikać błędów w dokumentach – ITD, spedytor, klient – wszyscy dostają to samo, bez ściemy.

Inaczej mówiąc: waga to nie koniec procesu. To jego początek. Jeśli kończy się na ważeniu i zapomnieniu, to marnujesz potencjał.

Kiedy nie wiesz, ile wieziesz – co może pójść nie tak?

Oto kilka typowych przypadków z życia. Jeśli prowadzisz transport albo masz magazyn, to prawdopodobnie coś z tego już Ci się kiedyś przytrafiło. Albo dopiero przytrafi.

1. Przeładowany zestaw zatrzymany przez ITD

Co poszło nie tak:
Towar załadowany „z faktury”, bez ważenia. Klient deklarował 21 ton, wyszło 24. Kierowca nie miał pojęcia. Zatrzymanie, mandat, nakaz rozładunku.

Efekt:
– Mandat do kilku tysięcy złotych
– Koszt organizacji dodatkowego transportu
– Opóźnienie w dostawie i wściekły odbiorca
– Wpis w systemie ITD = większe ryzyko kolejnych kontroli

2. Niezgodność z dokumentacją i korekty w fakturach

Co poszło nie tak:
Magazyn załadował mniej niż było na dokumentach. Brak weryfikacji wagowej przy wyjeździe. Klient zauważył różnicę, zażądał korekty i rabatu.

Efekt:
– Nerwy, telefony, poprawki
– Utrata wiarygodności
– W skali miesiąca: realna strata finansowa

3. Ubezpieczyciel nie wypłaca odszkodowania po kolizji

Co poszło nie tak:
Przewoźnik nie miał potwierdzenia rzeczywistej masy ładunku. Po stłuczce ubezpieczyciel sprawdził DMC i... przeciążenie. Odszkodowanie odrzucone.

Efekt:
– Koszt naprawy z własnej kieszeni
– Sprawa sądowa z klientem, jeśli ładunek był uszkodzony

4. Niewyjaśnione rozbieżności na magazynie

Co poszło nie tak:
Brak ważenia przy przyjęciu towaru. Na fakturze było 800 kg, przyszło 720 kg. Ktoś to zauważył dopiero po dwóch tygodniach. Winnych brak.

Efekt:
– Braki w magazynie
– Szukanie problemu po omacku
– Pracownicy podejrzewani o machlojki

Jak uporządkować proces ważenia, żeby działał bez zgrzytów

Pojedyncza waga w firmie to za mało, jeśli reszta procesu kuleje. Samo ważenie, oderwane od reszty operacji, szybko staje się nieczytelnym dodatkiem — „bo trzeba coś zważyć”, a nie faktycznym punktem kontroli.

Jeśli chcesz, żeby ważenie miało sens i przynosiło efekty, warto spojrzeć na to jako na spójny proces, który zaczyna się od momentu przyjęcia towaru, a kończy dopiero na jego wyjeździe z magazynu. Najlepiej, gdy każde ogniwo tego łańcucha jest jasne i powtarzalne.

1. Ważenie przy przyjęciu, nie po wszystkim

Pierwsze ważenie powinno być wykonywane natychmiast po odbiorze towaru od dostawcy — jeszcze zanim palety trafią na regały. To jedyny moment, w którym można szybko zweryfikować zgodność z dokumentami i zgłosić rozbieżność.

2. Dane z wagi muszą trafiać do systemu

Ręczne notatki, zeszyty, przekazy ustne – to wszystko prędzej czy później prowadzi do błędów. Jeśli waga umożliwia zapis danych – trzeba z tego korzystać. Druk z wagi, zrzut do pliku lub automatyczna integracja z systemem to podstawowe zabezpieczenie przed chaosem informacyjnym.

3. Kontrola przed załadunkiem, a nie po fakcie

Przed wyjazdem ładunku warto wykonać kontrolne ważenie całego zestawu. To punkt, który decyduje o tym, czy zestaw wyjedzie zgodnie z przepisami, czy kierowca po 30 km stanie na poboczu z ITD nad głową.


opublikowano: 2025-04-01
« powrót
Polityka Prywatności